Zawsze Cię obronię moja Mała Dziewczynko we mnie

ZAWSZE CIĘ OBRONIĘ MAŁA DZIEWCZYNKO, KTÓRA ŻYJESZ WE MNIE

Moje Wewnętrzne Dziecko. Moja Mała Dziewczynko. Żyjesz we mnie. Od zawsze na zawsze.

Czy poznałaś już swoją Małą Dziewczynkę?

Czasami jest głośna. Czasami śpi. Czasami ma ochotę się bawić. Czasami potrzebuje być przytulona. Czasami coś obudzi w niej strach. Czasami jest niespokojna. Czasami nie pojmuje, nie wie, nie ma pojęcia i czuje się zagubiona. Czasami pojawia się wspomnienie bólu. Bólu odrzucenia. Bólu niekochania. Bólu opuszczenia. Samotności. Tego bólu, który dla dorosłej osoby jest pestką. Ale dla Małej Dziewczynki jest niczym koniec świata.

Czasami ktoś próbuje moją Małą Dziewczynkę podważyć, odebrać jej prawo głosu, wyrzucić z mojego serca, z mojego charakteru, ze mnie.

Nie pozwalam.

Zawsze Cię obronię moja Mała Dziewczynko.

Im częściej próbujesz podważyć Małą Dziewczynkę we mnie, tym bardziej ja ją kocham. Tym bardziej ja staję przy niej. Tym mocniej przytulam ją w sobie.

Im częściej próbujesz wzgardzić moją Małą Dziewczynką we mnie, tym bardziej ja ją kocham. Obdarzam ją najpełniejszą akceptacją i najczulszą uwagą. Tym bardziej zwracam się do Niej ze słodkimi słowami wsparcia i  miękkiego ukojenia.

Jeśli próbujesz zranić Małą Dziewczynkę we mnie. Jeśli podważyć jej wartość. Jeśli zabrać mi ją, zniszczyć, odrzucić. To ja zawsze mocniej przytulę Małą Dziewczynkę we mnie i pokażę jak nieskończenie jest we mnie bezpieczna. Zostanę przy niej, a każde moje spojrzenie będzie ukochańsze i czulsze.

I za każdym razem mocniej stanę w Dorosłości Kobiety przy boku mojej Małej Dziewczynki.

Jeśli próbujesz poniżyć moją Małą Dziewczynkę, to ja za każdym razem stanę się mocniejsza i zawsze w odpowiedzi ukocham siebie z moją Małą Dziewczynką. Każde słowo, które miałoby zaboleć, ja zamienię w słowa miłości i zapewnienia, że moja Mała Dziewczynka jest piękna, niezmiennie kochana i wiecznie przyjęta przeze mnie. I urosnę dzięki temu. W miłości do siebie. W odporności na odrzucenie. Bo wiem, że Ja przyjmuję siebie całą, z Małą Dziewczynką we mnie.

Jeśli krzykiem próbujesz straszyć moją Małą Dziewczynkę, to ja schowam ją za siebie i stanę w całej swojej Mocy, aby krzykiem odpowiedzieć. Bo Mała Dziewczynka boi się krzyku. Ale Dorosła Kobieta potrafi nabrać powietrze głęboko do brzucha i zaryczeć.  Wyznaczyć granicę, za którą nie masz prawa wejść z ocenami, z  agresją, z prowokacją.

I będę krzyczeć, wyć aż odejdziesz. A jeśli chcesz wrócić, aby uderzyć ponownie w Małą Dziewczynkę, to ja sięgnę do Mocy mojej, Mojej Matki, Moich babć i przodkiń. I one będą ryczeć razem ze mną, głosem tysiąca Kobiet, jak wrzask oceanu, jak ryk burzy i osłonią kręgiem Małą Dziewczynkę, aby ona była zawsze bezpieczna. W centrum tornada, w oku cyklonu, w przytulnej chmurze Miłości i Mocy.

Moja Mała Dziewczynka jest moim skarbem. Jest moją niewinnością. Jest moją spontanicznością. Jest moją subtelnością. Jest moją iskierką życia. Jest światłem gwiazd, które prowadzą do domu. Jest blaskiem Boskości we mnie. Moja Mała Dziewczynka jest słodka, jest czysta, jest kryształowa.

Jeśli odrzucisz moją Małą Dziewczynkę, ja odrzucę Ciebie.

Moja Mała Dziewczynka jest zawsze chroniona, bezpieczna, zaopiekowana przez mnie. Bo ja wiem, jak to zrobić. Bo ja jestem Dorosłą Kobietą,  bo mam za sobą Kobiecość mojego rodu, Kobiecość całej Ziemi. Wiem jak utulić płacz, strach, niepewność Małej Dziewczynki. Wiem jak ukoić jej tęsknotę za Miłością.

Kocham Moją Małą Dziewczynkę we mnie. Kocham jak cały Wszechświat kocha swoje każde duże i małe stworzenie. Kocham jak Matka Ziemia kocha swoje dzieci. Kocham jak tęcza kocha światło i deszcz. Kocham jak gwiazdy kochają nocne niebo. Kocham jak dziecko kocha się śmiać.

Moja Mała Dziewczynko, Ty jesteś we mnie bezpieczna. Ja Cię przytulam do serca. Ja Cię przytulam do łona. Ja Cię przytulam i wszystkie dobre anioły i cała Miłość Cię zawsze chroni.

Moja Mała Dziewczynko, bądź. Sobą. Niewinna jak płatek śniegu. Słodka jak truskawka. Beztroska jak zefirek. Świetlista jak poranek. Przejrzysta jak kryształ. 

***

Przeczytaj również: 5 kroków do uzdrowienia niespełnionych marzeń.

Przeczytaj również: Dobra Kobieta

Karolina M. Kumor
Totalna Biologia/Recall Healing facylitator, pedagog, fitoterapeutka
Najbliższe wolne terminy sesji: 
6 sierpnia 14.30, 
7 sierpnia 11.30, 14.30, 18.00, 
8 sierpnia 15.00

10 rzeczy, które zrobi na sesji konsultant TB (i kilka których nie powinien)

10 RZECZY KTÓRE ZROBI NA SESJI KONSULTANT TOTALNEJ BIOLOGII (a czego nie robi albo robić nie powinien)

Oczywiście poza dawaniem Ci cukierków, usadzeniem na kozetce i mówieniem, że będzie dobrze, a w ogóle to wszystko przez mamę. 😉 Wiadomo. Dziś przeczytasz o procesie prowadzenia sesji przez konsultanta, który jest z Tobą z serca, z mądrością i odpowiedzialnością. Jesteś ciekawa/y jak może wyglądać takie spotkanie?

Do napisania tego postu zainspirowała mnie środowa konsultacja z pewną cudowną kobietą. Jest to osoba, która zna Totalną Biologię, była na warsztatach (kochana, wiem, że czytujesz i domyślasz się ale nie podaję Cię z imienia, bo nie ustalałyśmy tego <3 Dziękuję za tę inspirację!). Lubię takie sesje. Dlaczego? Za chwilę to wyjaśnię.

Po naszym spotkaniu pojawiła się we mnie refleksja o pracy konsultanta, terapeuty, coacha, etc. Przypomniała mi się moja praca magisterska, w której opisywałam kryzys europejskiej kultury.

____________________________________________

A Ty jako klient uważasz, że sesja ma Ci się podobać, że powinieneś/powinnaś ją lubić? Czy ma być miła, przyjazna? A może ważniejsza jest skuteczność, choć czasami może być nieco brutalnie 😉 ?

Moja praca magisterska mówiła o kryzysie, którego objawem jest m.in. upadek autorytetu. Przeczytałam artykuły i książki wielu filozofów XIX i XX-wiecznych, bo moje seminarium mgr było z filozofii. Przewodnie wątki mówiły o upadku autorytetów, skurczeniu czasu oraz skrajnym konsumpcjonizmie. I Ty też wiesz, czujesz, że to się dzieje, że autorytety upadły. Może są jeszcze guru w sektach, we wspólnotach religijnych, w polityce, w mass mediach.

Ale dziś każdy prawdziwy Mistrz, świadomy, podążający za sercem powie Ci, że czas mistrzów-guru się skończył.

Ty jesteś swoim najważniejszym Mistrzem.

____________________________________________

Przeczytaj również: 5 kroków do uzdrowienia niespełnionych marzeń

Mój nauczyciel, Gilbert Renaud, również podkreślał podczas egzaminu, aby ufać SOBIE i swojej intuicji podczas spotkań z klientami. Zwykle w razie wątpliwości pojawiających się w trakcie konsultacji nie zalecał wertowania książki (nawet swojej). Zawsze mówił: Trust your gut feeling. Czyli zaufaj swojemu przeczuciu, niech prowadzi Cię ciało.

Ciało zawsze pokaże dobry kierunek. Choć zwykle pierwszy będzie umysł ze swoimi wątpliwościami: To pytanie jest bez sensu, nie przypiął ni przyłatał do przypadku tej klientki. O to już pytałaś, po co się powtarzasz? Zrób dziś wizualizację, umawiałyście się na wizualizację, co z tego że czujesz inaczej – konsekwencja!

Ciało pokaże delikatnie: Ciche motyle w brzuchu. Ciepło wędrujące po splocie słonecznym. Dreszcz wspinający się w górę po kręgosłupie. Nagłe uczucie ciepła albo chłodu. Dreszcze na ramionach. Nagłe uczucie olśnienia, które objawia się lekką klarownością w głowie.

____________________________________________

CO TAK NAPRAWDĘ ROBI KONSULTANT?

Tak naprawdę mogę powiedzieć Ci, co robię ja. I że w ten sposób efekty są najlepsze.

Zacznę jednak od tego, czego NIE robię.

1. Nie uzdrawiam.

2. Nie pomagam.

Bo PO-MOC oznacza, że ja Tobie pożyczam swoją moc do naprawiania Twoich problemów. Ale ja tego nie chcę robić. Ja chcę, abyś TY sięgnęła po SWOJĄ MOC.

3. Nie leczę.

4. Nie biorę odpowiedzialności za Twoje zdrowie.

5. Nie okłamuję Cię, że po jednej sesji odkręcisz całe 30 lat życia programami, schematami, konfliktami. Ja od 10 lat jestem w swoim procesie i cały czas odkrywam nowe warstwy. Choć to prawda, że dziś przyspieszony czas sprawia, że rozwiązanie programów następuje szybko i bardziej lekko. Ale na pytanie, czy jedna sesja wystarczy aby wyleczyć 5 dolegliwości, nie mam właściwej odpowiedzi. Może tak być, może tak się nie stać.

6. Nie przewiduję przyszłości. Tak odnośnie pkt. 5. Kiedy się spotkamy, zrobimy sesję, zobaczymy efekty. Nie wiem co stanie się po 1, 2, 5 sesjach. Wiem, że w Twoim życiu się zmieni. Wiem, że zacznie się dobry proces. Ale jak bardzo, szybko? Tak, jak jesteś gotowa.

7. Nie przytulam, nie łapię za rękę, nie dotykam w trakcie spotkania, aby okazać wsparcie.

Uwagą jestem przy Tobie i czuwam. Dotyk wytrąca Cię z Twojego procesu i przerywa ten moment świadomości, prawdy, odkrycia. To jest moment dla Ciebie, Twój. Dlatego często po cichu podsuwam paczkę chusteczek, jeśli jest taka potrzeba ale trzymam się z daleka.

No to już wiemy. 🙂 Co zatem robię?

Najbardziej lubię robić właśnie to, co działo się na środowej sesji.

WSPÓŁPRACUJĘ Z TOBĄ.

Często używam we wpisach słowa klientka, bo jest jasne. Ja daję Tobie czas, talent, uwagę, uważność, przestrzeń, narzędzia. Ty poddajesz się w zaufaniu mojemu prowadzeniu. Jednak najwłaściwsza relacja między mną, konsultantką, a Tobą to relacja współpracy.

Tak, ja zwykle wiem, bo mam za sobą 5 lat zagłębiania się w narzędzia. Ja dostrzegam rzeczy, przed którymi Twój umysł Cię chroni (bolesne emocje są wypierane, abyś nie cierpiała). Nie jestem uwikłana w Twoje konflikty, więc jako obserwator mam większą swobodę dostrzeżenia powiązań.

Ale to TY czujesz swoje ciało, słyszysz swój wewnętrzny głos. Twoje ciało reaguje – powiedz mi o tym. Pojawiła Ci się myśl, wspomnienie, osoba, obraz – nawet jeśli wydaje Ci się, że to głupie, powiedz mi o tym. Gdzieś cichutko szepcze jakiś głos – usłysz go. To może być najważniejszy puzzel do naszej układanki!

Cudowne są spotkania, na których klientka mówi o tym wszystkim. Cudowne było w środę usłyszeć, że 'Mam ciarki’ 'Pojawił mi się ten dziadek przed oczyma’ 'Właśnie TO pytanie przeszło mi przez głowę.’

TY MASZ W SOBIE WSZYSTKIE ODPOWIEDZI.

Zatem, co robię Ja? Po co w ogóle jestem Ci potrzebna?

Przeczytaj również: Co ma wspólnego niespełnione pragnienie twórczości z chorobami łona?

10 RZECZY, KTÓRE JAKO KONSULTANTKA ROBIĘ:

1. Wspieram Cię w wydobyciu tych odpowiedzi, które już w sobie masz ale nie do końca wiesz, jak po nie sięgnąć.

2. Trzymam dla Ciebie przestrzeń, abyś w komfortowych, bezpiecznych warunkach, BEZ OCENIANIA Ciebie, Twojego życia, emocji, myśli, Twojego rodu, weszła w swój proces.

3. Trzymam przestrzeń dla Twoich emocji, uczuć i odczuć.

Nie ma dobrych i złych emocji. Są tylko emocje przyjęte, przeżyte i te powypierane, odrzucone. Masz prawo nazwać, wypowiedzieć każdą emocję wobec każdego człowieka. A ja to usłyszę i przyjmę.

4. Zadaję Ci pytania, których nie pozwala zadać Ci Twój umysł, Twoja rodzina, Twoi przyjaciele, bo jesteście w aktywnym konflikcie (konflikcie w rozumieniu TB, jest jakaś choroba, jest ognisko Hamera w mózgu).

5. Prowadzę Cię w przestrzeń Twojego serca i Twojego łona przez wizualizację, abyś tam znalazła odpowiedzi na pytania, których nikt nigdy Ci nie zadał. Które nawet nie wiesz, że można zadać. A które są kluczowe.

6. SŁUCHAM Ciebie. Wychwytuję ważne słowa. Szukam powiązań między nimi. Znajduję słowa-klucze i drzwi, do których te klucze pasują.

7. Obserwuję Twoje ciało i jego reakcje.

Nagłe zmiany pozycji, tonu głosu. Ruchy rąk. Łapanie się za uszy. Przygryzanie warg. Przeczesywanie włosów. Uciekanie wzrokiem. Zmiana wyrazu oczu. To są wszystko sygnały, z których nie zdajesz sobie sprawy, a są ważne dla mnie. Opowiadają to, czego umysł opowiedzieć nie zamierza.

8. Mówię to, co niewygodne ale co jest prawdą.

Np. Każdy z nas kocha mamę. I tatę. Dali nam życie. I każdego z nas mama i tata irytują najbardziej na świecie. Co Cię bolało, irytowało i wciąż irytuje? Tak, w mamie, w tacie. Prawda wyzwala. Możesz kochać rodziców i nie lubić pewnych ich zachowań.

9. Prowokuję Twój umysł do szczerych odpowiedzi, zamiast lukrowania rzeczywistości.

Nie to, że czułaś złość i wstyd. Byłaś wkur***ona i czułaś się upokorzona, sponiewierana, wzgardzona w każdej komórce swojego ciała. Chciałaś zniknąć z powierzchni ziemi. Ale zanim to zrobisz, chciałaś wysadzić ten cały cyrk w powietrze. I w zasadzie gdybyś to zrobiła, to czułabyś niezwykłą satysfakcję. ZAAKCEPTOWANIE tego, co naprawdę poczułaś daje Ci uwolnienie.

10. Układam puzzle razem Z TOBĄ.

Stwarzając najlepsze warunki do obserwacji i werbalizowania Twoich doświadczeń. Dając Ci maksimum moich talentów, narzędzi, uwagi. Bo mam ich dużo i wiem jak ich używać. 🙂

11. BONUS! Ale po sesji, przed wyjściem przytulam często klientki. 🙂 Albo klientki mnie. To jest odpowiedni moment na okazanie wsparcia, wdzięczności za wspólnie odbyty proces, czułości, która jest też ważną częścią spotkania. I tak, lubię to. Przytulanie działa uzdrawiająco.

____________________________________________

Na pewno już czujesz, że jakość takiej relacji współpracy jest piękna. Czujesz, że odzyskujesz SIEBIE. Że w końcu to Ty masz w rękach stery swojego życia i zdrowia. Że odzyskujesz swoją MOC. Ty jesteś swoim najważniejszym mistrzem.

A ja. Towarzyszę Ci. Czasami 3 miesiące. Czasami rok. Czasami przychodzisz do mnie na 10 sesji i 3 warsztaty, czasami na jeden. A czasami spotykamy się na tych samych warsztatach jako uczestniczki.

____________________________________________

Doświadczyłaś w swoich procesach mądrej i uważnej współpracy ze strony konsultanta, terapeuty? Czy zawsze było miło i różowo? A skutecznie? 🙂

Karolina M. Kumor

Totalna Biologia/Recall Healing facylitator, pedagog, fitoterapeutka

Najbliższe wolne terminy: 6 sierpnia 11.30, 14.30, 7 sierpnia 11.30, 14.30, 18.00, 8 sierpnia 11.30, 14.30

5 kroków do uzdrowienia niespełnionych marzeń (uzdrowienie łona, Totalna Biologia)

* To zdjęcie również jest mini spełnieniem moich dziecięcych pragnień o byciu fotomodelką. Z sesji dla Iwony, kobiety, która zaczęła spełniać swoje marzenie o szyciu spódnic. 🙂

5 kroków do uzdrowienia niespełnionych marzeń (dziecięcych, młodzieńczych) oraz do uzdrowienia łona.

Zacznijmy od przykładu. Mojego, bo znam go najlepiej.

Moim największym marzeniem od 10 roku życia aż do ukończenia liceum było zostać projektantką mody. Jako nastolatka często wieczorami rysowałam swoje projekty, oglądałam zdjęcia sukien wieczorowych, kolorowałam. Marzyłam, że kiedyś to zdjęcia moich kolekcji będą oglądane i wyszukiwane w internecie. Ale nigdy nie poszłam do profesjonalnej szkoły rysunku. Rysunki szły do szuflady. W zasadzie wątpiłam, że mam talent, że kiedyś nauczę się szyć tak idealnie. Nie wierzyłam w siebie. Swój udział w tej niewierze miała pani psycholog z mojego liceum, która podczas testów predyspozycji przed wyborem studiów powiedziała mi, że: „Wiesz przecież, że po ASP się głoduje i prawie niemożliwe jest zarobić normalne pieniądze.”

Choć wyniki testów pokazały, że mam bardzo kreatywną wyobraźnię, to posłuchałam pani psycholog. Uwierzyłam jej, bo te słowa doskonale uprawomocniły moje wątpliwości autorytetem PANI PSYCHOLOG .

Po liceum poszłam inną drogą, zostawiłam moje rysunki. Co czuję teraz? Czy te marzenia już nie budzą we mnie żalu, poczucia straty, melancholii? 

Przeczytasz o tym dalej. Tymczasem zobacz, od czego zacząć, aby uzdrowić niespełnione marzenia. Jak uwolnić potencjał  emocji i uzdrowić marzenia. A tym samym zacząć pozytywny proces uzdrawiania kreatywności, której naturalnym źródłem jest Twoje łono. Jeśli myślisz, że takich nie masz, przeczytaj, aby utwierdzić w swoim przekonaniu. 🙂 

Przeczytaj mój poprzedni wpis Co ma wspólnego niespełnione pragnienie twórczości z chorobami łona?

1. Uświadom sobie te marzenia.

Świadomość. Twórca Recall Healing nazywa tę metodę “Uzdrawianiem przez świadomość”. Pierwszym krokiem jest po prostu uświadomienie. Ale co to znaczy? W skrócie to przypomnienie sobie, a potem zaakceptowanie, że takie marzenia były. I co się z nimi stało? Bardzo często są wyparte, zapomniane. Jakie w ogóle znaczenie ma to, że jako 7-latka marzyłaś o byciu piosenkarką? Wiele dziewczyn o tym marzyło, to nic nie znaczy. Może dla Ciebie 30-letniej już nie. A czy dla tamtej małej dziewczyny porzucenie marzenia było takie proste, beznamiętne i oczywiste? Zapytaj się jej. 

Jeśli nie wiesz jak to zrobić, możesz po prostu nad tym pomedytować, zadawać pytania i pisać odpowiedzi. Jeśli potrzebujesz uważnego prowadzenia, zapraszam na spotkanie do mnie. Skontaktujemy się również z małą dziewczynką.

2. Ciesz się z tego, co tworzą inni

Jesteś malutką ale wyjątkową częścią Wszechświata, który wciąż kreuje i realizuje się. Twórcza energia po prostu chce się spełnić i zmaterializować. Nie jest dla niej istotne, czyimi rękami to zrobi. Ważne, że coś co pomnaża dobro, miłość i kreowanie zostało stworzone. Przyjmując tę szeroką perspektywę zrozumiesz, że jest tak samo dobrze, gdy Ty coś wykreujesz lub gdy wykreuje to inny człowiek.

Znasz tę historię z życia Toma Waitsa? Pewnego dnia jadąc swoim samochodem został zaskoczony przez inspirację. Znienacka wyskoczyła. Usłyszał z przestrzeni melodię piosenki, która jeszcze nie istniała ale chciała się narodzić. Nie miał przy sobie nic, czym mógłby ją zapisać albo nagrać. Na początku spanikował, że ona mu ucieknie, że ją straci… Ale chwilę później wrócił uwagą do teraźniejszości i wykrzyczał: Przepraszam ale czy nie widzisz, że właśnie prowadzę samochód i nie mogę się tobą zająć? Jeśli faktycznie chcesz być napisana, to przyjdź, gdy będę miał jak Cię stworzyć. Spędzam 6 godzina w studio, wiesz gdzie mnie znaleźć! A jeśli nie znajdziesz mnie, to idź do kogoś innego, idź zaprzątaj głowę Leonarda Cohena!

Umiejętność odpuszczenia tego, co nie może być wykreowane przez Ciebie jest bardzo istotna w uwolnieniu starych i młodych, niespełnionych marzeń twórczych. Jeśli nie Ty – wykreuje to ktoś inny. Dziś albo za 5 lat. Ważny jest wyższy, większy cel realizowania wiecznego, twórczego potencjału Wszechświata. Jeśli nie sięgnęłaś jeszcze do “Metagenealogii” Alejandro Jodorovskiego, to właśnie tam znajdziesz klarowne wyjaśnienie procesu przejścia od ja-ego do my-ludzie i my-świat (wraz z przyrodą). Transcendencja poza swoje jednostkowe cele dla celów wyższej miłości.

Zobaczysz, że poczujesz ulgę, kiedy zdejmiesz z siebie odpowiedzialność, że tylko TY mogłaś wykreować coś dla siebie i dla innych. Choć podejrzewam, czego możesz bać się najbardziej. Kiedy odpuścisz, to zyska ktoś inny, zyskają inni, ale Ty stracisz TEN genialny pomysł.

Zaufaj, że nic nie tracisz. Uwalniasz to, co i tak nie jest Twoje. Robisz przestrzeń na to, co najautentyczniej spełni Ciebie.

3. Uczyń z tego marzenia swoje hobby

Wiesz, ile kursów szycia jest w Warszawie? Jeśli chcę szyć dla siebie, mogę się nauczyć w każdej chwili. Mieć z tego fun. Są też kursy baletu dla dorosłych, pisania książek, fotografii, gotowania wegańskiego, ajurwedyjskiego, wg 5 przemian, malowania mandali, śpiewu…

Zrealizuj swoje pragnienie kreacji jako hobby. Poczuj, czy radujesz się tym tworzeniem. Daje Ci spełnienie? Po kilku godzinach wcale nie masz dość? Z czasem chcesz tworzyć więcej i częściej? Jeśli tak – to cudownie. Kreuj i karm się swoim tworzeniem. Odpoczywaj w swoim tworzeniu.

Jeśli czujesz coś wręcz odwrotnego – zmęczenie, ciągłe zniechęcenie, uciekasz od tworzenia, pkt. 4 będzie Ci pomocy. Poszukaj odpowiedzi dlaczego tak jest.

Przeczytaj mój poprzedni wpis: 5 lektur, które trzeba przeczytać, aby wesprzeć zdrowie łona

4. Zadaj sobie pytanie: Jaki był cel tego marzenia?

Innymi słowy: co kryje się głębiej? Kto nadał mi ten cel i kiedy? Pisząc CEL mam na myśli cel w rozumieniu totalnej biologii. CEL, który zgodnie z prawami biologii nadał Ci ród, rodzice, jeszcze przed Twoim urodzeniem. Jesteś najkorzystniejszym narzędziem do realizowania nierozwiązanych konfliktów (marzeń, pragnień, lęków) swojego rodu.

Powrócę do przykładu. Moje marzenie o projektowaniu ubrań miało rożne przyczyny: te oczywiste i te zupełnie ukryte. Lubiłam rysować, lubiłam kreować, wymyślać. Oczywiście, że była za tym kreatywna energia, chęć tworzenia, którą każdy człowiek ma z urodzenia bardzo silną.

Pytanie kluczowe brzmi: Dlaczego tworzenia W TEN KONKRETNY SPOSÓB?

Pokażę Ci pokrótce, jak można przejść taki proces szukania prawdziwych przyczyn.

Pewnego dnia odkryłam, że moje marzenie o projektowaniu miało dostarczyć mi wyjątkowych ubrań. Innych niż mają wszyscy. Takich totalnie moich, nie z sieciówek. Pomyślałam, że nikt nie zrobi tego lepiej niż ja sama. Wymyślę, narysuję, znajdę materiał, uszyję.

Mogłabym na tym poprzestać. W pracy terapeuty Totalnej Biologii trzeba nauczyć się, aby nie poprzestawać na oczywistości, tylko jednak sięgnąć głębiej. Dlatego szukamy teraz odpowiedzi na kolejne pytanie, np. Które słowo powyżej jest kluczem?

Odpowiedź: Potrzeba poczucia się wyjątkową. Wyróżnienie się.

Teraz łatwo iść dalej: Dlaczego? Skąd taka potrzeba?

Odpowiedź: Aby pokazać, że JA to JA, a nie ktoś inny. Zobaczcie MNIE. Ja to JA, jestem różna od innych.

I znowu zapytaj: Dlaczego? Co kryje się głębiej?

Relacje z rodzicami. Relacje z rodu. Historia relacji w rodzie. Kto czuł się niezauważony, pominięty. Zwykle przez ojca, przez matkę.

Z doświadczenia mojej pracy mogę Ci podpowiedzieć, że najczęściej są to utracone dzieci, które są tajemnicą. Poronienia, aborcje, czasami śmierć dziecka przy porodzie, niemowlaka, o których ród chciał zapomnieć. Albo inne wykluczenia.

Czy są u Ciebie takie historie? Poczuj, sprawdź, poproś o odpowiedź.

5. Może już czas uwolnić to pragnienie?

To bywa trudne, bo kiedy czujemy przywiązanie do pragnienia, uznajemy pragnienie za SWOJE, nie chcemy puszczać. Kiedy czujesz, że coś jest Twoje, utożsamiasz się z tym. Ale może rzeczywiście niesiesz to niespełnione kreatywne marzenie jako cel kogoś z rodu? Ono wcale nie jest i nie było Twoje i Twoja dusza zupełnie nie ma ochoty go realizować. To umysł trzyma Cię, bo umysł podległy jest prawom biologii.

Wracając do pojęcia CELU. Jak pokazują na wielu przykładach w swoich książkach A.A. Schutzenberger oraz G. Athias, gdy się rodzisz, masz już cel. Jest on wypadkową pragnień, potrzeb i konfliktów Twoich przodków. Twoje pragnienia twórcze – spełnione i niespełnione również podlegają temu prawu. Mogą być nieuświadomionym imperatywem rodu, a nie Twoim pragnieniem, prowadzeniem duszy.

Bo z perspektywy duchowej CEL ma też Twoja dusza. Może on być zbieżny lub rozbieżny z poziomem materii, biologii, czyli poziomem celu rodowego.

Tutaj pojawia się najważniejsze pytanie: JAK ODKRYĆ CEL DUSZY?

I to jest temat na kolejny artykuł. 🙂 Odpowiedź kryje się na pograniczu perspektywy duchowości, biologii totalnej i Mocy kreatywnej Twojego łona.

Wypatruj, na dniach wrócę do tematu. Pamiętasz, od czego zaczęłam?

Niezrealizowana kreatywna energia u kobiet często manifestuje się jako choroby łona. A więc wbrew logice umysłu, to odnalezienie CELU i rozpoczęcie jego realizacji, może być kluczowe w Twoim procesie uzdrawiania.

***

Karolina M. Kumor
Zapraszam na konsultacje i warsztaty dla kobiet, dla Twojej kobiecości, dla Twojego łona
Totalna Biologia/Recall Healing facylitator, pedagog, fitoterapeutka
 
kontakt@karolinakumor.pl

5 lektur, które trzeba przeczytać, aby wesprzeć zdrowie łona (cz. 2)

 
Co ma wspólnego niespełnione pragnienie twórczości z chorobami łona?
 
Odsyłam Cię do poprzedniego postu (klik), aby przeczytać o pozostałych książkach. Dziś poznasz jedną książkę, która zmieniła moje życie. Czytałam ją 2 razy i zrobiłam pełny 12-tygodniowy program pracy z ćwiczeniami, porannymi stronami i randkami artysty. Może już ją kojarzysz? 🙂
 
Ta książka jest też obfitym źródłem, z którego czerpię inspiracje do pracy z kobietami oraz twórczą energią kobiecego łona.
___________________________________________
 
5. Droga Artysty, Julia Cameron
 
Podobnie jak “Życie w radości” ta książka jest nieoczywista. Z pozoru nie na temat. Na pewno nie jest o kobiecości, o łonie, o chorobach łona. O nie. Ale to właśnie było kluczowe, aby zauważyć jej potencjał w pracy z kobietami. Zaufaj.
 
“Droga Artysty” to wielopoziomowe obszerne narzędzie, dla każdego, nie tylko dla osób chcących powrócić do kreacji artystycznej. Bo taki cel przyświecał autorce – pokazać Ci, że możesz znowu zacząć tworzyć, poruszyć swój potencjał kreatywny. Jeśli chcesz, jeśli czujesz w ciele i w sercu takie pragnienie, to możesz tworzyć.
 
Po pierwsze, proponowany proces wraz z ćwiczeniami pozwalają Ci na pracę z wewnętrznym dzieckiem, nastolatką, czasem młodości. Konfrontujesz się z bolesnymi sytuacjami, które do tej pory były zapomniane, może wyparłaś je. Jeśli interesujesz się Totalną Biologią to już wiesz, że te zapomniane emocje, odczucia, związane z nimi cierpienie, pracują w tle. Karmią tęsknoty, marzenia, ranę niespełnionych dziecięcych pragnień, potrzeb, tworzenia. Dopóki nie zostaną odkryte, nazwane, zwerbalizowane. Uświadomienie rozpoczyna proces przemiany i uwolnienia wypartej energii emocji. A to z kolei sprzyja zdrowieniu.
 
Dziecko jest naturalnym twórcą, a energia kreacji jest przecież obecna w Tobie przez całe życie aż do śmierci. Jeśli ona pojawia się w Tobie, a Ty jej nie wykorzystujesz, tylko wypierasz, ona blokuje się w Twoim ciele lub emocjach.
___________________________________________
 
Po drugie, pierwotna energia kreatywności ma swoje źródło w kobiecym łonie. Starożytne kultury nazywały często łono bramą do nieba, do kosmosu, kielichem wiecznego życia. Wierzono, że przez kobiece łono następuje wcielanie w materię również wszystkich idei, myśli pomysłów, projektów.
 
Tak samo dzisiaj powiedziałaby Biologia Totalna. Jajniki i macica tworzą życie, kreują w dwojaki sposób. Fizycznie, w poziomie ciała, biologii są płodne i tutaj w łonie budowane, kreowane jest ciało dziecka. Metaforycznie natomiast, odzwierciedlają stan realizacji potencjału twórczego w życiu, w pracy, w relacji, w codziennym życiu.
 
Innymi słowy: jeśli masz duże pragnienie tworzenia (czegokolwiek: od śpiewania i malowania, po gotowanie i prowadzenie warsztatów, urządzenie domu dla rodziny) ale nie robisz tego, Twoje łono te pragnienia w sobie blokuje.
 
Pamiętaj: Mózg ma tylko CIAŁO, aby wyrazić konflikt, który przeżywasz głęboko i boleśnie na poziomie emocji, myśli i odczuć. Odczuwane pragnienie to emocja, która może być zbyt trudna do zniesienia dla mózgu. Wtedy jest wyparta, zapisana jako ognisko Hamera, tworząc dolegliwość w ciele. Często w macicy lub jajnikach.
___________________________________________
 
Dlaczego więc polecam Drogę Artysty jako książkę pomagającą uzdrowić łono? Ponieważ pracując od kilku lat z kobietami, które mają dolegliwości łona, widzę i rozumiem jak ważnym aspektem uzdrawiania łona, jest uzdrowienie zranionej, niespełnionej, wypartej, kreatywności.
 
Dwutygodniowy proces Drogi Artysty pomaga odkopać dziecięce i młodzieńcze marzenia o tworzeniu czegoś pięknego, czegoś co SPEŁNIA CIEBIE jako człowieka i jako kobietę.
 
I teraz UWAGA. Być może te marzenia wcale już nie są aktualne. Od dawna nie chcesz być baletnicą. Ale jeśli porzucenie kiedyś, nawet jako 5-letnia dziewczynka, tego marzenia zrodziło w Tobie ból, który wyparłaś, to ten ból zapisał Twój mózg, a Ty niesiesz go w sobie do dziś. A więc jest on do odkrycia, uświadomienia i uwolnienia.
___________________________________________
 
Prawda, że to piękne, jak wiele narzędzi, nawet nieoczywistych, masz na wyciągnięcie ręki? 🙂 W pracy konsultanta też liczy się kreatywność. Nieszablonowe podejście pozwala osiągnąć więcej.
 
Sięgniesz po Drogę Artysty?
 
W kolejnym artykule dowiesz się:
 
*** Jak poradzić sobie z niespełnionymi marzeniami, aby UZDRAWIAĆ SWOJE ŁONO? ***
 
___________________________________________
 
Karolina M. Kumor
Konsultacje i warsztaty dla kobiet, dla Twojej kobiecości, dla Twojego łona
Totalna Biologia/Recall Healing facylitator, pedagog, fitoterapeutka
 
P.S. Wróciłam z urlopu, przyjmuję znowu na sesje indywidualne. 🙂

5 lektur, które trzeba przeczytać, aby wesprzeć zdrowie łona (cz.1)

5 lektur, które trzeba przeczytać, aby wesprzeć zdrowie łona

Totalna Biologia potrafi precyzyjnie nazwać konflikty bardzo wielu chorób, również dolegliwości kobiecego łona. Od mięśniaków, przez torbiele, endometriozę i schorzenia szyjki macicy. Jak wiesz, znajomość konfliktu nie jest jednoznaczna z uzdrowieniem ciała. Potrzebne jest uświadomienie, rozpoznanie głębokiego odczucia, cierpienia, które za chorobą stoi. Dobry konsultant ma w rękach narzędzia, którymi Cię prowadzi tam, gdzie Twój umysł broni Ci wejść.

Jeśli czytałaś mój poprzedni wpis o mięśniaku macicy, wiesz, że konsultant powinien również ufać intuicji. Ten wewnętrzny głos serca podpowiada, które narzędzia użyć i jakie pytania zadać.

Dziś przeczytasz o 5 książkach, które wspierają w procesie odkrywania przyczyn problemów łona. Jeśli prowadzi Cię terapeuta lub facylitator Totalnej Biologii i Recall Healing, będziesz miała dodatkowe metody, którymi możesz poszerzyć działania na rzecz zdrowia Twojej Yoni. Jeśli nie jesteś w kontakcie z konsultantem, a chcesz podjąć się samodzielnego procesu, potraktuj to jako możliwość poszerzenia wiedzy i świadomości, której efektem ubocznym może być właśnie rozwiązanie konfliktów i wejście w fazę naprawczą. 

Niemniej, polecam mieć kogoś, kto wesprze Cię w razie pojawienia się trudności lub utknięcia w Twoim procesie. Przy okazji przypomnę, że ja od kilku lat specjalizuję się w pracy TB właśnie z kobiecością, z łonem i piersiami.

___________________________________________

A oto 5 lektur obowiązkowych dla kobiet z dolegliwościami łona:

1. Ciało Kobiety, Mądrość Kobiety, dr Christiane Northrup

Książka napisana przez kobietę, dla kobiet, w kobiecej perspektywie. Dr Northrup jest ginekologiem-położnikiem i od wielu lat w swoją praktykę lekarską włącza medycynę holistyczną. 
W tej książce nie ma tak precyzyjnie opisanych konfliktów jak w książkach TB. Autorka naprowadzi Cię za to na aspekty emocjonalne, a co najważniejsze podpowie JAK szukać, JAK zacząć, JAK zmienić stosunek do swojej kobiecości i swojego łona całościowo. Opisane jest większość kobiecych dolegliwości łona od bolesnych i obfitych miesiączek, po mięśniaki i bezpłodność. Autorka jest kobietą przebudzoną i otwartą, a jej wiedza medyczna ogromnie wzbogaca treść i pozwala zrozumieć więcej.

2. Miłosny potencjał kobiety, Mantak Chia, Maneewan Chia

Książka zakorzeniona w tradycji taoizmu, czyli dalekowschodniej sztuki utrzymania zdrowia i sprawności (również seksualnej) przez medytację i ćwiczenia fizyczne. Znajdziesz w niej dokładne opisy ćwiczeń, które pomagają harmonizować w ciele energię. Tradycje Dalekiego Wschodu dużą wagę przywiązywały do nierównowagi w ciele, jaki przyczyn chorób. Tak np. endometrioza jest zimnym nadmiarowym zastojem. Oznacza to, że w macicy kumuluje się za dużo zimna, które manifestuje się jako bolesna choroba. Ćwiczenia proponowane przez autorów sprawiają, że ten nadmiar z macicy i jajników rozprowadzasz równomiernie po ciele. Innymi słowy – zabierasz i rozgrzewasz tę energię i przenosisz wyżej do ciała. Ćwiczenia mają miłe poetyckie nazwy np. Oddech Jajników, Mikroorbita Kosmosu, Ćwiczenie Jelenia. Każde jest jednocześnie medytacją. Ćwiczysz mięśnie dna miednicy, głębokie mięśnie brzucha, przeponę, oddychanie a myślami obserwujesz ciało, pojawiające się myśli, emocje, odczucia.

Dlaczego jest to ważne? Bo podczas poruszania tej zastałej energii, często przychodzą istotne wspomnienia, wglądy, przebitki nawet z dzieciństwa związane z Twoją konkretną chorobą. Być może nie przypomnisz ich sobie rozmyślając a w ćwiczeniach i medytacji one przyjdą do Ciebie same.

To dobra książka dla kobiet, które chcą nauczyć się holistycznie, regularnie dbać o swoje łono oraz sprawność mięśni dna miednicy i komfort życia seksualnego. Mi osobiście ćwiczenia tao, tuż przed poznaniem Totalnej Biologii (czyli 5 lat temu ) pomogły wyleczyć bardzo obfite i długie krwawienia spowodowane dużym nadmiarem w macicy. Wiem, że są skuteczne i wiem, że jeśli się do nich przyłożysz odkryjesz bardzo wiele ważnych informacji o swoim łonie.

3. Recall Healing, Gilbert Renaud

Tak.  Tę książkę napisał mój mentor ale znalazła się na liście, bo to najlepsze zestawienie konfliktów chorób, jakie zostało wydane. Są opisane również konflikty dla chorób łona. We wstępie przeczytasz o podstawowych założeniach i narzędziach Recall Healing. Leksykon jest przeznaczony jako pomoc dla facylitatorów, więc nie znajdziesz w nim złotej pigułki ale będziesz miała pojęcie o tym, w którym kierunku możesz pójść.

4. Życie w radości, Sanaya Roman

Pewnie będziesz zaskoczona. W tej książce nie ma nic o łonie, ani chorobach, ani jak je leczyć. Ale to dobrze. Bo Twoim celem jest szczęśliwe życie w miłości, której wysoka wibracja transformuje i uwalnia choroby. Bardzo lubię tę książkę, bo może być wykorzystana jako narzędzie do pracy na wielu poziomach. Szczególnie cenna jest we współpracy z kobietami obarczonymi rodowymi programami nieszczęśliwych matek polek, silnych kobiet które przetrwają wszystko, pozbawionych głosu żon.

Jeśli myślisz, że te programy już kobiet nie dotyczą… (choć oczywiście nie w Polsce! Jak powiedziałby Gilbert ). A te wszystkie role nie pozostają obojętne dla Twojego łona i jego dobrostanu.

Książka jest miłą i lekką podróżą, która obala mit o konieczności cierpienia. Autorka obala różne mity o tym, że cierpienie uszlachetnia, otwiera serce, że dopiero cierpiąc można prawdziwie zrozumieć innych, że rozwój i wzrastanie musi być naznaczone cierpieniem i znojem.

Być może teza, że lubisz i chcesz cierpieć jest dla Ciebie nie do przyjęcia. Jednak często jest to ważny element konfliktu, o którym często zapominają nawet konsultanci. Ja też mierzyłam się z myślą, że chcę być ofiarą i cierpieć – a co za tym idzie chorować – bo przynosi mi to jakieś ważne korzyści. Moje klientki też często się buntują – to jest proces. Nie miej złudzeń, program cierpienia jest globalny i kolektywny. Im szybciej to przyjmiesz, tym szybciej wejdziesz na drogę uwolnienia się od tego programu. 

Dlatego właśnie „Życie w radości” jest ważną książką. Autorka pokazuje, że rozwój, uszlachetnienie, wzrastanie tworzysz przez to, co sprawia Ci radość i czym Ty tworzysz więcej radości i miłości w życiu swoim i innych. Przy okazji – tak, uzdrawiasz siebie na wielu poziomach, nie tylko fizycznym.

5. A to w następnym odcinku. 

Piąta lektura pojawi się w kolejnym artykule, bo zajmuje szczególne miejsce w mojej pracy i moim sercu.

___________________________________________

Książki przedstawiają bardzo szerokie spojrzenia na leczenie łona. Są to różne nurty, różne tradycje, konwencjonalne i niekonwencjonalne.

Która książka zaciekawiła Cię najbardziej? Po którą sięgniesz?

___________________________________________

Karolina M. Kumor
Konsultacje i warsztaty dla kobiet, dla Twojej kobiecości, dla Twojego łona
Totalna Biologia/Recall Healing facylitator, pedagog, fitoterapeutka

Dobra Kobieta

Jak czujesz.

Czy jesteś wystarczająco dobrą Kobietą?

Oświeconą? Świadomą?

____________________________________

A czy dobra, świadoma, oświecona kobieta ma prawo chorować, mieć problemy w związku, w pracy, z dziećmi, w przyjaźni i nie umieć utrzymać porządku w domu?

……

Biologia podlega umysłowi i jego programom. W co wierzy umysł, to się dzieje. Świadomie lub nieświadomie. Kobiecość rodziny jest zbiorem doświadczeń wszystkich kobiet w rodzie. Kobiecość kolektywna jest wypadkową doświadczeń wszystkich kobiet świata.

Wszystkie narzędzia z nurtu biologii totalnej wspierają odkrywanie, uświadomienie sobie, nazwanie, zwerbalizowanie programów umysłu, które dla konkretnej jednostki są niekorzystne.

Dla kobiet w pokoleniu prababci największym pragnieniem było nie zachodzić w piętnastą ciążę. To jest ziarenko dla powstania niepłodności w dalszych pokoleniach. Dla Ciebie, która pragniesz dziecka ale nie możesz, to ziarenko będzie uwierać niczym księżniczkę z bajki o ziarnku grochu.

Taki mały groszek, a jednak ma znaczny wpływ na życie. Wyzwanie, którego możesz się podjąć polega na tym, aby zejść z miękkich materacyków, zdjąć po kolei materac po materacu, aby dokopać się, wyjąć i wyrzucić ziarnko.

____________________________________

Materce są oczywiście Twoimi i rodu przekonaniami o świecie, o rodzinie, o sobie. Są Twoimi interpretacjami rzeczywistości, są racjonalizacjami, osłonami. Każda z nas chce być z rodu dobrych ludzi. Każda z nas chciałaby mieć pewność, że dziadek był troskliwym mężem, prababcia czułą mamą dla swoich dzieci, babcia wierną żoną, a wujek gentelmenem.

Każda z nas chce być „dobrą” kobietą (dobrą, czyli jaką? no właśnie, każda z Was poda inną definicję, jaka to jestem, gdy jestem dobra).

Dobrą dla siebie. Aby być szczęśliwą. Prawda?

No bo przyznaj szczerze i z ręką na sercu, że chcesz być nieszczęśliwa i zła.

A może dobrą dla siebie, to znaczy pozwolić sobie być SOBĄ?

____________________________________

Sobą, czyli kim?

Czy jesteś sobą mniej, gdy przyznajesz, że Twój dziadek był dla babci agresywny, ojciec zdradził matkę, wujek pożądliwie spoglądał na Twoje rosnące piersi?

Pracuję z kobietami i wiem, że rody są pełne takich historii. A robimy z nich tajemnice. Dlaczego? Bo utożsamiasz się z rodem. Alejandro Jodorowsky napisał o tym w swojej „Metagenealogii”. Lojalność rodowa ponad wszystko, świadomie czy nie, przez zgodę czy zaprzeczenie, największą potrzebą jest przynależenie do rodu i jego zasad, programów i przekonań. To daje możliwość przeżycia.

Ale… jak przynależeć do rodu, w którym połowa wujków to alkoholicy, dziadek współpracował po wojnie z nieodpowiednią opcją polityczną, a matka jest dzieckiem księdza, z którym babcia zdradziła dziadka?

____________________________________

Bywają takie przypadki. Zwykle chodzi o tajemnice lżejszego kalibru. Rodzice ukrywają, że kłócą się, że mają emocje (złości, smutku, a czasem i radości, jak można mieć emocje?), tworząc iluzję perfekcyjności, do której nigdy nie dorośnie dziecko. Babcia poroniła ale w jej czasach uważano, że to kara za grzechy, więc ukrywano to zdarzenie. Ojciec wiele lat wspominał jeszcze swoją pierwszą miłość, choć był już z Twoją mamą 5 lat, miał już z mamą Ciebie i brata i 2 koty.

A Ty w tym wszystkim patrzysz na rodzinę, na siebie i choć świadomie podejmujesz absolutnie niepodważalną i niezmienną decyzję bycia 'dobrą’ kobietą, to… ? Czasami Ci się udaje, czasami nie. Czasami robisz dokładnie ten sam błąd, który zrobiła Twoja matka, choć obiecałaś sobie go nie powtarzać. Czasami czujesz, że błąd popełnia się sam, poza Twoją wolą. Czasami dbasz o zdrowie najlepiej jak potrafisz, a Twoja macica i tak choruje, miesiączka boli.

____________________________________

W rzeczywistości wypieranie, odrzucanie, niezgoda tworzy opór, który kumuluje energię. Tam gdzie obecna jest energia, tam tworzy się rzeczywistość. Im więcej masz ukrytych, odrzucanych myśli, przekonań o sobie, o rodzie, o świecie, tym więcej energii im dajesz.

Najwięcej energii niosą ze sobą emocje, które przypięte są do wspomnień. Wstydu. Żalu. Rozgoryczenia. Poczucia winy.

E-Moc-Ja.

***

A gdybym powiedziała Ci, że jesteś „dobrą kobietą” i już.

Ba! Powiem Ci, że Jesteś Kobietą i już. I wcale nie trzeba, abyś była dobra.

Jesteś SOBĄ i codziennie najlepszą, choć za miesiąc pomyślisz, że miesiąc temu mogłaś inaczej, lepiej, mądrzej. DZIŚ. JESTEŚ. NAJLEPSZA.

I uwierz mi, że Twoja macica, jajniki i całe łono odetchną z ulgą, kiedy to sobie powiesz.

Niezależnie od historii rodziny, kondycji świata, zanieczyszczenia środowiska, zdrowej lub niezdrowej diety i Twojej złości, którą dziś odczułaś i wykrzyczałaś na męża.

____________________________________

To ziarnko, które nie pozwalało Ci spać, zasiał Twój przodek, bo musiał być w nocy czujny. Wędrował po stepach z całym plemieniem, pilnował dobytku, zwierząt, namiotów. Dla niego niewygodne łoże było gwarancją, że nie zaśnie zbyt głęboko, zbyt długo. Więc włożył pod materac groszek. A kolejne pokolenia, zamiast wyjąć ten groszek, przykrywały go, tuszowały.

TY Możesz podjąć decyzję o odfiltrowaniu ziarenek, które Cię uwierają. Nie chcesz ich. Aby je wyczyścić, potrzebujesz je zobaczyć, wziąć w dłonie i usunąć. A najpierw przyznać się do nich, że są częścią Twojego umysłu, choć zasiane 30, 50 80 lat temu przez przodka. I pewnie przodek zrobił to nieświadomie albo w dobrej wierze.

____________________________________

Pierwszym krokiem, który totalnie, tysiąckrotnie ułatwi Ci to zadanie jest uświadomienie sobie że programy to NIE JA i nie czynią mnie mniej ani bardziej jakąkolwiek.

Wiesz co to znaczy OŚWIECENIE? Że pozwalasz świadomości oświecić te części, które są zacienione. Oświecony człowiek ma ludzkie emocje, myśli, pragnienia. On jedynie pozwala sobie widzieć swoje cienie, zamiast je ukrywać.

Zawsze jesteś wystarczająca.

____________________________________

Jeśli chcesz odkryć te ziarenka, które wciąż utrudniają Ci realizowanie swojej Kobiecości, bo tworzą w Twoim ciele choroby łona, piersi, skóry, włosów przyjdź do mnie na spotkanie.

Karolina M. Kumor 

Endometrioza pyta: Gdzie jest mój dom?

Najwięcej moich klientek to kobiety z endometriozą. Znam tę chorobę od podszewki. Pamiętam każdą historię i mam cały wachlarz oczywistych i subtelnych przejawów konfliktu endometriozy. Znam „lekkie” przypadki, w których fizycznie endometrioza manifestuje się małą torbielą. Znam kobiety, które mają endometriozę głęboko naciekającą, guzy w różnych organach, miednicę unieruchomioną zrostami, konglomeraty torbieli, a nawet nacieki na nerwy. Rozsupłujemy konflikt po konflikcie. Bo znaczenie ma każdy organ, którego endometrioza dotyka. To czy jest z lewej, czy prawej strony. To czy są ogniska zapalne, czy zrosty. Jajnik, pęcherz, otrzewna, jelito, mięśnie macicy, nadają inne znaczenie tej chorobie. Dlatego prosty konflikt endometriozy nie jest zwykle wystarczający, aby rozwikłać tę chorobę. Trzeba wejść w szczegóły jak Ty ją odczuwasz, gdzie, kiedy. Oraz co Ci dokładnie robi, jakie są jej objawy w ciele?

Endometrioza to choroba, która potrafi codziennie sprawiać ogromny ból, chociaż tego nie widać, bo wszystko dzieje się w środku. Marzec jest miesiącem świadomości endometriozy. Dlatego przypominam, o czym jest ta choroba dla totalnej biologii na bardzo głębokim poziomie związku z rodzicami, ze swoją kobiecością, ze sobą samą.

***

Endometrioza pyta: Gdzie jest mój DOM?

Mózg odpowiada: Twój dom jest gdzieś indziej.

Innymi słowy: Skąd jestem? Od kogo jestem? Gdzie chcę należeć?
Czym jest dom? Miejscem, gdzie czuję się bezpieczna. Wolna. Swobodna. Gdzie mogę być sobą. Gdzie był mój pierwszy dom? W łonie mojej matki.

Dlatego nie-przyjęcie (odtrącenie, wyparcie) Matki, odrzuca dom i związane z nim poczucie bezpieczeństwa. Tym samym jesteśmy w ciągłym poszukiwaniu domu. Jeśli przyjmę moją Matkę, przyjmuję pierwszy dom w wymiarze fizycznym, w którym zamieszkałam. Łono mojej matki. To jest punkt, który zakorzenia mnie w świecie materialnym, więc przynosi mi poczucie stabilności, zakotwiczenia. Stoję na ziemi, bo przyjmuję matczyne łono. Gdziekolwiek jestem, jestem zakorzeniona poprzez łono mojej matki w swój ród i w Matkę Ziemię. Otwieram się dzięki temu na budowanie mojego domu, domu mojej kobiecości.

***

Jestem z malutkiej cząstki mojego Taty, która przyniosła całą historię jego rodu, w rozbłysku energii i światła. Od tej pory jego siła stała się moim udziałem. Dlatego nie-przyjęcie (odtrącenie, wyparcie) Ojca, pozbawia mój dom ochrony przed niebezpieczeństwem. Mój dom jest ale mam obawę, że coś przyjdzie i go zniszczy. Boję się, że ktoś niepożądany wejdzie do środka. Ten dom jest wówczas zagrożony, więc lepszy jest gdzieś indziej, z kimś innym. Jeśli przyjmę mojego Ojca, odzyskuję poczucie, że mój dom jest chroniony. To jest punkt, który zakorzenia mnie w spokoju i pewności, że ‘tam’ nie czyha zagrożenie na mój dom. Otwieram się jeszcze bardziej na budowanie mojego domu, domu mojej kobiecości.

Miałam dwa domy, które stały się jednym. Matkę i Ojca, których cząstki łącząc się, stworzyły mnie.
 
JA jestem sobą.
 
Jestem kobietą, która w całości powstała z Matki i z Ojca.
Jestem kontynuacją ich ciał, umysłów, odczuć, planów, lęków, radości, szczęść i dramatów. Jestem kontynuacją ich rodziców, dziadków, pradziadków…
 
Ale jestem zawsze Sobą. Ja jestem Sobą. Ja jestem mną.
 
Osobą autonomiczną, której świadomość buduje moje życie. Moja Matka i mój Ojciec pozwalają mi zakorzenić się w fizycznym świecie. Jeśli przyjmę ich oboje, czuję się bezpieczna w sobie i czuję się bezpieczna w świecie. Przyjmując rodziców, przyjmuję siebie. Przyjmując siebie, przyjmuję świat jako mój dom.
 
Pytanie „Gdzie jest mój dom?” przestaje mieć znaczenie. Już nie muszę go zadawać, bo wiem, że moim pierwszym domem jestem ja sama. Moje ciało to dom mojej kobiecości, mojej osoby. Gdziekolwiek jestem, jestem w domu. Gdziekolwiek jestem, mogę ODCZUWAĆ, że mój dom jest tutaj i jest najwłaściwszy. Przyjmując* Matkę i Ojca, przyjmuję cały swój ród. Jestem z tego świata, i ten świat przyjmuje mnie.
 
To jest punkt, który jest początkiem całkowitej swobody, wolności i bezpieczeństwa. Z tego punktu buduję zawsze mój dom, dom mojej kobiecości.
* Przyjęcie rodziców nie oznacza, że muszę się z nimi zgadzać, spełniać ich oczekiwania, czy nawet ich lubić, kochać. Po ludzku często za trudne jest kochać rodziców, którzy sprawili nam w życiu wiele bólu. Przyjęcie rodziców jest to zgoda na to, że tych dwoje ludzi, z całą ich historią rodową, z zaletami i wadami, z tym co w nich lubię i czego nie lubię, to moi rodzice i przyjmuję ich takich, w całości. Akceptacja tego, co i tak jest już faktem. Przyjmując rodziców, jako rodziców, podejmuję decyzję, że jestem całkowicie sobą.
***
Karolina M. Kumor

Dlaczego mężczyźni nie chorują na raka penisa?

Tak, wiem, że czasami chorują. Ale według statystyk wciąż jest to ok. 15 razy rzadziej niż kobiety na raka szyjki macicy.

“Jeśli mężczyzna ma HPV może dostać raka penisa – ale to są pojedyncze przypadki, to jest bardzo rzadkie. Jeżeli kobieta jest zarażona wirusem HPV może dostać raka szyjki macicy. I to już jest o wiele częstsze.” Oto cytat z wystąpienia TED, które wpadło w moje ręce. Odsłuchałam ten fragment i od razu przyszły totalno-biologiczne refleksje, którymi zaraz się z Tobą podzielę. Dalej nie słuchałam, bo prezentująca skwitowała, że rakowi winna jest sama kobieta. A przecież wiemy, że nie ma winnych, ofiar i obwiniania. Jest tylko ciągła praca w toku. 🙂

No właśnie. Możesz być nosicielką/nosicielem HPV i nigdy nie zachorować na raka.

Miałam kilka klientek z nadżerkami i dysplazją szyjki macicy. W toku pracy ze mną oraz innymi specjalistami stosującymi metody naturalne wyniki cytologii szybko zmieniały się na 1 grupę. Mechanizm powstania raka penisa i szyjki macicy jest ten sam. Tworzy się na tej samej tkance. A jednak kobiety chorują, a mężczyźni nie, nawet jeśli są nosicielami HPV. U mężczyzn wirus jest zdecydowanie mniej skłonny, aby się uaktywnić. Dlaczego?

Pytanie, które trzeba zadać sobie znając działanie biologii brzmi: Jakie głębokie odczucie i cierpienie przeżywają kobiety, a czego nie przeżywają mężczyźni lub nie cierpią z tego powodu? O tym za chwilę.

Ostatnio usłyszałam od Gilberta Renaud, że w biologii kobieta nie może wspierać pustki. Dlatego tak wiele kobiet ma pragnienie PRZYNALEŻEĆ do mężczyzny. To jest głęboki rdzeń powstania raka szyjki macicy. NIE przynależę. Kobieta biologicznie wciela w rzeczywistość, pomnaża materię. Wyobrażasz sobie, co stałoby się, gdyby pomnażała pustkę?

Rak szyjki macicy lub penisa powstaje na tkance ektodermalnej. Przyrost tkanek pojawia się w fazie zdrowienia, po rozwiązaniu konfliktu. Faza aktywna tworzy nadżerkę – czyli ubytek tkanek, a potem dysplazję – czyli stan przedrakowy. Ektoderma oznacza kontakt i dotyk. Szyjka macicy jest jedynym miejscem, które w kobiecie może dotknąć tylko mężczyzna. Jedynym. Tylko mężczyzna. W inne miejsca kobieta dosięgnie sama, przytulić może przyjaciółka, a pogłaskać po głowie może siostra, babcia lub przyjaciel.

Penis jest skierowany na zewnątrz, jego biologiczną funkcją jest dawanie. Szyjka macicy kieruje się do wnętrza, jej biologiczną funkcją jest przyjmowanie. Kobieta przyjmuje miłość seksualną partnera. Biologicznie jest nią penetracja, kiedy żołądź penisa dotyka powierzchnię szyjki macicy. Emocjonalnie jest to najintymniejsza, najbardziej skryta część, którą kobieta pozwala spotkać w sobie mężczyźnie. Dlatego odczucia kobiety związane z frustracją i cierpieniem w aspekcie seksualności przeżywanej w relacji do mężczyzny, mózg zapisze w szyjce macicy.

* * *

Seks jest przestrzenią współodpowiedzialności. Zawsze w seksie są dwie strony. Kobieta jest bardziej podatna na rozłąkę, tęsknotę i emocje związane z seksualnością. Wynika to częściowo z biologii, częściowo z kultury. Ale pamiętaj, że biologia ma w tej sytuacji duży udział.

Dlatego w relacji mężczyzna uczy się uważności na komunikaty kobiety i jej ciała. Nie ma mowy o przekraczaniu granic, nadużywaniu, wykorzystywaniu, krytykowaniu. Nie mów mężczyzno, że ona wyolbrzymia, przesadza, ma za duże oczekiwania, za mało Ci daje. Kobieta seksualność przeżywa w intymności z Tobą, człowiekiem, mężczyzną, z którym jest w relacji cały dzień. I ten cały dzień wpływa na jej chęci, możliwości, otwartość w seksie. I kobieta przeżywa seksualność głębiej w ciele (biologia, Ty też biologicznie masz pragnienie szczytowania W kobiecie; wielu mężczyzn przyznaje, że orgazm w trakcie penetracji jest przyjemniejszy niż poza waginą, dążą do tego i jest logiczne z punktu przetrwania gatunku). Konsekwencją jest przeżywanie seksualności przez kobietę bardziej emocjonalnie. Ona wpuszcza Cię w najgłębszą część swojej kobiecości, której możesz dotknąć tylko Ty. Uszanuj to.

Kobieta natomiast uczy się komunikować swoje potrzeby i opisywać doznania. Warto również uczyć się niezależności seksualnej.

Kobieto, pamiętaj, że Twoja seksualność jest tak samo wartościowa zawsze. Twoja seksualność jest tak samo dobra i piękna każdego dnia, bez względu na to czy masz ochotę spełnić oczekiwania partnera, czy odmawiasz mu, czy on wyraża zadowolenia, czy wątpliwości, czy on Cię zadowala, czy nie potrafi tego zrobić. Możesz przeżywać seksualność w spełnieniu w relacji z mężczyzną i samodzielnie. Wartość Twojego ciała, Twojej kobiecości, Twojego życia NIE zależy od mężczyzny. Starożytne techniki taoizmu, tantra, praca z mięśniami dna miednicy, techniki taneczne, które poruszają energię bioder, twórczość artystyczna – to wszystko pozwala Ci spełniać się jako kobieta w kreacji. Energia kreatywna to energia seksualna.

Seks jest procesem. Są dni, kiedy jest pełen uniesień, które przychodzą z lekkością. Są dni, kiedy jest mniej spektakularny. Wartość Twojej seksualności nie wzrasta wraz z dobrym seksem i nie maleje wraz z nieudanym. Wartość Twojej seksualności nie wzrasta wraz z wejściem w związek z mężczyzną i nie maleje kiedy w związku pojawiają się trudności, przeszkody, milczenie w słowie i dotyku. Wartość Twojej seksualności nie wzrasta wraz z pochwalani partnera jak dobra jesteś w łóżku i nie maleje wraz z jego niezadowoleniem. Wartość Twojej seksualności nie zależy od spełnionych lub niespełnionych oczekiwań partnera. Nie zależy też od tego, czy partner spełnia wszystkie Twoje oczekiwania. A jeśli ich nie spełnia – to czy myślisz czasami, że nie zależy mu albo nie kocha Cię tak bardzo?

Wartość Twojej seksualności jest niezmienna i niezależna.

Być może mężczyźni to wiedzą. Wartość ich seksualności jest mniej podatna na czynniki zewnętrzne. Mniej emocjonalnie traktują swoją seksualność. Są bardziej niezależni. Potrafią uprawiać seks bez zobowiązań i nie angażować się emocjonalnie (kobiety nie potrafią, o czym decyduje kaskada hormonalnych reakcji w kobiecym ciele po stosunku seksualnym z mężczyzną). Być może. O tym mogą opowiedzieć nam mężczyźni.

Szacunek w seksualności obowiązuje kobiety i mężczyzn tak samo. Najpierw wobec samej siebie i samego siebie. Potem wobec partnera i partnerki.

***

Karolina M. Kumor

Możesz przeczytać moje artykuły i obejrzeć webinary również tutaj: Yoniversal Care. Karolina Kumor

Przeczytaj również: NIE-litanie do Joni

Mężczyzno, jesteś gotowy.

Mężczyzno, jesteś gotowy
 
Głos wewnętrznego mężczyzny: Ja wiem, że zbudowanie relacji z męskością nie jest takie proste. Szczególnie po całych wiekach, kiedy mężczyźni zamiast kochać kobiety, używali je. Dlatego ja mężczyzna, ze swojej męskości, wesprę Ciebie kobietę w Twojej kobiecości i w budowaniu relacji do męskości. W środku i na zewnątrz. To najpiękniejsze i najwłaściwsze, co mogę teraz zrobić, aby budować relację z kobiecością i aby podarować kobiecości poczucie bezpieczeństwa, którego nie doświadczyła od tysiącleci. Wychodzę poza swoją niepewność i potrzebę samotności. Wychodzę poza swoje wyobrażenia, jaka jest kobiecość i co powinna zrobić najpierw, aby zasłużyć i być gotową do przyjęcia męskości ze źródła. Wychodzę poza swoje oczekiwania, które mam wobec kobiecości. Wychodzę ze źródła: swojej stabilnej, prawdziwej, mocnej męskości. Zamknięcie się w sobie, na relacje ze sobą, jest ucieczką od rzeczywistości, która prosi o skonfrontowanie się z nią.
 
A rzeczywistość jest taka, że kobiecość niesie w sobie ogromną ranę i lęk przed tym, co męskie. Albo ucieka albo wchodzi w męskie tak bardzo, bo wie, że jej kobiecość nie jest wtedy wystawiona na zranienie. I rzeczywistość jest taka, że jeśli nie zostanie otoczona na powrót stabilną obecnością mężczyzny, to o wiele trudniej będzie jej męskiemu zaufać. Ona może odbyć tę walkę, wykonać tę pracę, ona osiągnie cel, bo kobiecość musiała być silna, aby przeżyć i tę siłę może wciąż wykorzystać. Ale wtedy zatraca na powrót swoją kobiecość.
 
***
 
Mężczyzno, nie graj ze mną w gry. Nie oczekuj, kiedy wreszcie będę gotowa. Nie wymagaj ode mnie samotnego żmudnego budowania miłości do męskości, która wciąż głęboko w moich komórkach kojarzy mi się z gwałtem, pogardą, poniżeniem i władzą. Która przez wiele wieków traktowała kobietę jak niższy gatunek, źródło grzechu i nędzy. Mężczyzno nie twórz wygodnego, komfortowego gniazda w swojej samotności. Twoja samotność może być dla ciebie wygodna i łatwiejsza ale jest samolubna. Stań w swojej sile. Tym razem nie po to, by kobietę uwieść, zmanipulować, wykorzystać, ukraść jej energię dla swoich celów. Stań w swojej sile przy kobiecie, aby pokazać jej, jaka jest święta męskość, jaka jest obecna męskość, jaka jest męskość zdecydowana na kobietę. Mężczyzno, nie bądź słaby, bo boisz się męskości, więc wypierasz ją. Bo kojarzy ci się z gwałtem, wojną, śmiercią. Bo boisz się, że znowu jej nadużyjesz. Połącz siłę z miłością, aby mieć pewność, że jest bezpieczna. Jeśli ty wybierasz być słabym i wypierasz silną męskość, to ja kobieta muszę być silna. A ja mam dość bycia silną przez cały dzień, całą noc, przez cały rok i całe życie i całe pokolenia.
 
Mężczyzno nie udawaj, że bycie dla wszystkich kobiet jest dobre i właściwe. Ty karmisz się nimi, pięknem kobiety, słowami kobiety, obecnością kobiety. Karmisz się jej kreatywną energią w seksie. Sama obecność kobiety inspiruje Cię. A co Ty jej dajesz? Tylko to co ulotne. Moment podziwu? Chwilę uniesienia? Rozładowanie napięcia seksualnego – może bardziej twojego, niż jej. Nadzieję? To nie jest równa relacja. Po to żeby później ona wróciła do swojego domu, o który musi zadbać zupełnie sama, żeby wyjść do świata i zdobyć pieniądze na przeżycie zupełnie sama, żeby budować swoje życie zupełnie sama. Żeby być kobietą i mężczyzną na raz, to niemożliwe.
 
Podstawową zasadą kobiecości jest przynależeć do mężczyzny. Męskość kobietą się inspiruje. I mężczyzna kobietą się opiekuje. Najsilniejsza kobieta, najbardziej zbudowana w swojej mocy, może być podatna na pójście za mężczyzną, który pokaże jej, że ona może do niego przynależeć. Jeśli nie chcesz wziąć w ramiona i obdarzyć swoją obecnością i opieką tej jednej, konkretnej kobiety, nie pokazuj jej, że może przynależeć do ciebie. Nie buduj z nią bliskości emocjonalnej. Uszanuj jej ciało i jej strefę komfortu. A jeśli chcesz bliskości kobiety, to podejmij decyzję, wybierz jedną i trwaj przy niej. W jakiekolwiek bajki o transcendencji biologicznych uwarunkowań chcesz uwierzyć, to zawsze będą bajki. Jesteśmy biologiczni. Biologicznie bliskość mężczyzny i seks tworzy w kobiecie przywiązanie do mężczyzny. Tak, ona może przetrwać jedno, drugie, trzecie odrzucenie i udawać przed sobą i całym światem, że zgadza się na przygodne relacje. Ale jaką cenę płaci jej serce i jej łono? Może się też zamknąć na mężczyznę i próbować zadbać o siebie sama. Znowu więc musi być silna. I znowu męskość mężczyzny rozmięka i rozleniwia się. Albo zaczyna walczyć z kobietami o swoje prawo do prawdziwej męskości.
 
Kobiety udowodniły już, że potrafią być silne i potrafią przetrwać.
 
Mężczyzno, może wydaje ci się, że takie ekscytujące i dobre jest być dla wielu kobiet. Ale wiedz, że to nie jest możliwe bez ranienia tych kobiet.
 
Chcesz być dla wielu? Zostań nauczycielem duchowym.
 
Chcesz być mężczyzną dla kobiecości? Bądź mężczyzną dla kobiety. Dla jednej kobiety. Dla prawdziwej kobiety z ciała. Przestań szukać kobiety idealnej, zupełnie gotowej, totalnie otwartej. Nie spotkasz takiej, bo wszyscy jesteśmy w procesie. Stań przy kobiecie, która Cię inspiruje, która sprawia, że czujesz się swobodnie, przy której czujesz, że twoja męskość chce zalśnić, w której dostrzegasz piękno i w której oczach widzisz tę szczerą gotowość: boję się, nie czuję się gotowa, nie wiem czy kiedyś będę ale chcę zaufać. I zobacz jak ona z dnia na dzień buduje relację zaufania do mężczyzny. I zobacz jak otwiera się przed tobą. I zobacz jak celebruje męskość: Twoją i tę męskość, która może poczuć się bezpieczna w niej. I zobacz i doceń, że potrafiła i potrafi być silna. Tylko po co? Skoro Ty już jesteś silny i w tej sile się spełniasz. Niech zarezerwuje swoją siłę na te sytuacje, które są absolutnie konieczne. Ale nie w codzienności, a na pewno nie w relacji z tobą, mężczyzno. I zobacz jak staje w swojej dzikości, aby pokazać, że w zaufaniu, szacunku, podziwie, miłości, może być przy tobie cała, w każdym swoim aspekcie.
 
Mężczyzno, siedzenie w jaskini od czasu do czasu jest twoim prawem i pozwala odbudować twoją siłę.
 
Ale jeśli tam zostaniesz… to jesteśmy zgubieni. Ja nie widzę możliwości budowania harmonijnego, pięknego, dobrego świata bez ciebie, bez twojej męskości, bez twojej obecności. Ja nie widzę możliwości rozkwitania kobiecości w pełni, jeśli kobietę pozostawisz samą sobie. No bo niech buduje relację wewnętrznie, niech oczyszcza się ze swoich potrzeb, niech wzrasta ku kryształowemu sercu, które nie ma pragnień wobec mężczyzny, które jest totalnie samodzielne. Niech zacznie wreszcie wychodzić ze swojej pełni. Chcę ci powiedzieć, że ja wiem co to znaczy mieć kryształowe serce, bo miałam je. Obudowałam swoje serce czystym, zimnym, gładkim kryształem. Twardym jak diament. Wiesz co to znaczy? To znaczy nie mieć serca z ciała. To znaczy nie żyć. Kryształ nie czuje.
 
Tylko ty mężczyzno możesz na poziomie materii zamanifestować męskość w całej mocy i prawdzie i świętości. Kobieta, jakkolwiek będzie się starać, nie sięgnie do męskich aspektów tak prawdziwie jak ty to robisz. Bo nie jest wcielona w mężczyznę. Ty również nie dotrzesz do aspektu kobiecości tak głęboko, jak może poprowadzić cię kobieta.
 
Mężczyzno, możesz budować swoją siłę i pewność i stabilność w swojej jaskini. I swoją łagodność i czułość i zrozumienie kobiecości w swojej jaskini. I możesz wiecznie twierdzić, że kobiety cię zawiodły, zraniły, wykorzystały. Więc teraz będziesz z zamkniętym sercem wykorzystywał ich ciała. I może się też okazać, że gdy wyjdziesz z jaskini, to będzie już za późno. Bo staniemy się odizolowanymi od siebie ciałami, tak rozgoszczonymi w środku, że nie będziemy mieli ochoty wyjść. To kobiecy aspekt, wciąga do środka, zmusza do tego, aby się zapaść. Jak czarna dziura.
 
Pozwól sobie zrozumieć, że jesteś już gotowy. Pozwól sobie zrozumieć, że potrzeba, którą wyraża kobiecość: zobaczenia i doświadczenia mężczyzny cielesnego, męskiej energii wcielonej w męskie ciało, jest właściwa. Nie jest niedojrzała, nieświadoma, ani niebezpieczna.
 
Nie, ty mężczyzno nigdy nie doświadczysz w sobie takiej kobiecości, jaką pozwoli doświadczyć ci kobieta z ciała. Nie, ja kobieta, nigdy nie doświadczę w sobie takiej męskości, jaką pozwoli doświadczyć mi mężczyzna z ciała. Nie, nie doświadczymy ich w przygodnych, powierzchownych znajomościach.
 
Wybrałam być kobietą, a Ty wybrałeś być mężczyzną. Możemy uciec w swoje wnętrze w poszukiwaniu perfekcji. Albo możemy żyć i doświadczać od siebie kobiecości i męskości w pełni.
 
* * *
 
Tekst powstał na przestrzeni moich ostatnich procesów związanych z męskością. Na głębokim poziomie jest to historia moich relacji z mężczyznami, które w ostatnim miesiącu powróciły ze wszystkim, co jeszcze nie było w nich uleczone i uwolnione, ze wszystkim co było z rozpaczy przed rozsypaniem się w drobny pył wyparte. Podjęłam się pracy z energią wewnętrznego mężczyzny i na chwilę obecną wydaje mi się to zadanie nie do przejścia, dopóki męskość w mężczyznach nie stanie w obecności przy kobiecie. Chciałabym, żeby ta wiosna męskości nastała. Ale ona może nastać tylko, jeśli mężczyzna niczym archetypiczne słońce zacznie karmić swoją siłą i czuwać nad kobietą – ziemią i wodą. Jeśli stanie się obecny jak powietrze, które pokrywa i czule głaszcze ziemię i wodę.
 
 
Dziękuję,
 
Karolina

Kocham moją Yoni. 13-dniowe Ukochanie (#ilovemyYoni)

 

Zapraszam na drugą edycję warsztatów. Zaczynamy 14 października, zapisy przyjmuję mailowo. Grupa warsztatowa liczy 9 kobiet.

***

To nie jest wyzwanie. To jest Ukochanie. ♥ ♥ ♥

Czy kocham moją Yoni? Moje łono? Moją macicę? Moje jajniki? Moją miesiączkę? Moją krew miesięczną? Moją miednicę? Moje biodra? Moją kobiecość? Mój brzuch? 

Mój skarb kobiecości. Moje źródło kreatywności. Moje centrum mocy. Moje źródło przyjemności. Cenny klejnot, który od pierwszego dnia życia noszę w moim brzuchu. To jest właśnie moja Yoni. ♥

Bez względu na to, czy kochasz, czy chcesz ukochać bardziej, czy chcesz lepiej skontaktować się ze swoją Yoni, czy po prostu czerpać z niej więcej radości i mocy. Dołącz do Ukochania. Przez 13 dni będziemy razem spotykać się ze swoimi łonami, aby codziennie ukochać je z lekkością, wdzięcznością i namiętnością. Po kobiecemu, tak jak chcesz.

Codziennie o 19.30* zapraszam Cię na webinar, podczas którego zrobisz ćwiczenia, usłyszysz słowa, doświadczysz emocji, które poprowadzą Cię bliżej, cieplej, radośniej, bardziej miękko i rozkosznie ku Twojej Świętej Yoni.

Nasze spotkania będą w tajnej grupie na fb. Linka do grupy wysyłam na maila po otrzymaniu wpłaty za warsztaty.

Start Ukochania: 
14 października 19.30 (czasu polskiego)

Dokładne daty naszych spotkań. Zawsze wieczorem, ok 1.5 godziny:
14 – 18 X, 22 – 25 X, 29 – 31 X

***

Twój wkład:
530 zł – całe warsztaty, praca na żywo, zamknięta grupa na fb, dostęp do ćwiczeń i nagrań po zakończeniu warsztatów.

730 zł – j.w. dodatkowo spotykasz się ze mną na indywidualnej konsultacji  Biologii Totalnej. Dokładny opis konsultacji (klik)

Zapisy i informacje: kontakt@karolinakumor.pl

* Godzina czasami będzie się zmieniać na wcześniejszą. Będę o tym informować. 🙂