13

13
 
W 13 roku mojego życia, zaczęłam poznawać nowy, inny niż się spodziewałam, świat kobiecości.
 
Jako dziewczynka byłam śliczna, zwinna, elastyczna, zdolna. Również nieśmiała, lękliwa i posłuszna… Ale nigdy nie pomyślałam o sobie, że jestem brzydka.
 
Że jestem brzydka, nauczyłam się później.
 
Kiedy poszłam do gimnazjum, to moja uroda była moim wrogiem. Miałam gęste, długie do pasa włosy. Miałam taką śliczną buzię, jak zwykłam słyszeć wcześniej, gdy byłam młodsza. Miałam elastyczne, wysportowane ciało, które robiło szpagaty i inne cuda. Stałam się obiektem drwin, żartów. Jak można mieć takie długie włosy, które tak źle wpływają na sylwetkę i wygląda się w nich nisko i grubo?
 
Wtedy nauczyłam się, że być ładną, to doświadczać odrzucenia.
 
Przestałam być ładna. Zaczęłam być gruba.
 
W ostatniej klasie gimnazjum wygrałam nagrodę w konkursie aktorskim. Takim lokalnym ale jako jedyna ze szkoły, to było dla mnie coś ważnego. Starałam się, wczułam, świetnie się bawiłam, dobrze się przygotowałam. Na scenie czułam się świetnie. Występowałam w burzy loków, papilotach, piżamce i szlafroku. Byłam Eleonorą, poszłam w Tango! Później przez przypadek usłyszałam od nauczycielki, że nagroda ta jest zasługą wyłącznie moich zgrabnych gołych nóg.
 
Wtedy nauczyłam się, że gdy jesteś ładna, Twoje talenty się nie liczą.
 
Przestałam być ładna. Nie chciałam, aby ładna buzia i zgrabne nogi były przyczyną lekceważenia moich zdolności.
 
Kiedy miałam 14 lat, trafiłam do lokalnej grupki katolickiej. Poznałam tam historię Marii Magdaleny. Zobaczyłam ją w wyobraźni jako niezwykle piękną, zmysłową, świadomą swojego ciała kobietę. Cudowną, mocną, kobiecą, myślałam o niej dużo, w jakiś sposób identyfikowałam się z nią. Bolało mnie, że tylko ze względu na niezwykłą urodę była oskarżana o grzeszność.
 
Wtedy nauczyłam się, że piękne kobiety, które są świadome swojej urody i mocy, są grzeszne. I że tylko mężczyzna może je z tej niedoli uratować.
 
Przestałam być ładna. Nie chciałam trafić do piekła i czekać na zbawienie.
Uwierzyłam, że być ładną jest źle, że to boli i przynosi cierpienie, że piękne ciało jest… grzeszne. Uwierzyłam więc, że jestem brzydka.
 
Byłam bardzo brzydka przez kolejne 10 lat swojego życia. Później zdarzyły się sytuacje, o których może opowiem innym razem. Nieśmiało marzyłam, aby być choć troszkę ładna ale jednak skutecznie skryłam się za dodatkowymi warstwami tłuszczyku i wstydem za moje ciało i za to, że jestem kobietą. Czasami patrzyłam na swoje zdjęcia, gdy miałam 11 i 12 lat, myśląc, że jak z takiej ładnej dziewczyny zrobiła się taka gruba flądra jak ja? Tęskniłam za tamtą śliczną mną.
 
(…)
 
Wiem. Patrzysz na mnie i moje zdjęcia i myślisz… co? Przecież wiele razy pisałyście mi, że jestem piękna, kwitnę, w kobiecości, uroku i urodzie. Dziś ja to widzę, ja to wiem, ja sobie na to pozwalam. Dlatego i Ty to widzisz i czujesz.
 
Ale wtedy… Długą drogę przeszłam, aby uwierzyć w urodę i piękno kobiety, że to jest dobre, bezpieczne i chciane w tym świecie. A potem, aby zrozumieć, że piękno jest we mnie naturalnie, tak jak w każdej z nas, każdym z nas, z urodzenia.
 
Odzyskuję swoje piękno od kilku lat. Wiem już, że poczucie piękna jest stałą, niezmienną, choć moja kobieca cykliczność i hormonalne cykle sprawiają, że różnie patrzę na siebie i myślę o swoim ciele czasami niepochlebnie. Ale to zmienność myśli. Zmienność materii, upływ czasu. Naturą świata jest piękno.
 
Ta moja droga i odzyskanie piękna sprawiło, że spotkałam się na nowo z dawnym marzeniem i celem, o którym pisałam w poprzednim poście. Już zdecydowałam, że tam idę! Jeszcze nie wiem jak ale dziś to nie jest takie istotne. 😃
(…)
 
 
Pozostań ze mną w kontakcie, zapisz się na newsletter:
 
Tulę, Karolina
(Dziękuję Tomku za wczorajszą rozmowę.)
 
Zdjęcia: ROZA SMK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O świetnie! Zaznaczam poniższe okienko, bo akceptuję Politykę prywatności. :)